Zielona kopuła naszych snów
Prorok Mahomet (niech będzie błogosławiony!) jest rdzeniem wszechświata i sensu stworzenia. W pewnien sposób jest on zarówno korzeniem jak i owocem drzewa kreacji. To poprzez Niego napisana została pieśń stworzenia a Jego ciało jest jakby ostatnim słowem tego wielkiego poematu. Jego narodziny były znakiem dla odrodzenia ludzkości, Jego posłannictwo było środkiem ku temu, by ze wszystkich zjawisk tego świata spadła zasłona, Jego ucieczka z Mekki do Medyny była ścieżką ocalenia a Jego proroctwo jest mostem błogosławieństw dla tego świata jak i przyszłego.
Dzięki Jego nauczaniu ci, których serca uwierzyły pojęli, że doczesność jest jakby pokazem a wszechświat księgą, którą można czytać: ujrzeli prawdziwy, świetlisty szlak, który wiedzie do Wszechmocnego. Dusze, które przebudziły się do ukazanej przez Niego prawdy stąpają na drodze ku wieczności; ci którzy uchwycili rzeczywistość Jego osoby zostali również obdarowani esencją mądrości.
Choć upłynęło już tak wiele lat, osoba Proroka Mahometa nadal emanuje blaskiem gwiazdy, która dopiero co wzeszła nad horyzontem. To źródło jasności potężne niby słońce, które rozświetla naszę planetę – w rzeczy samej słońce jest ukoronawane jego światłością. Obraz Jego misji pełen jest subtelnej mądrości, która pozwala naszym sercom poznać, co to znaczy „służyć”. Jego pełen miłości duch jest pieczęcią chwały, która łączy w jedno wszystko, co istnieje.
Gdy wierni wchodzą do jakiegokolwiek związanego z Jego wspaniałą osobą miejsca w ich żyłach zaczyna tętnić miłość. Jego aura sprawia, że odnajdą się nagle w połowie drogi do Baga. Wizyta w Jego świętym mieście jest jak odpalenie silników rakiety w wieczność. Odwiedzający czują się jakby siedzili z Nim twarzą w twarz, nasycając swe serca nowym entuzjazmem. Nie ma znaczenia to ile razy już się tam było ani nawet czy dostrzega się przygaśnięcie blasku tego błogosławionego miejsca na skutek braku godnych naśladowców. Przychodzący zawsze zostanie napełniony miłością, obmyty niebiańską muzyką, odnajdzie spokój i swoje ja, zagubione w szamotaninie pomiędzy a zabawą cierpniem.
Widząc Zieloną Kopułę, ten boski punkt, który swym ogromem zdaje się sięgać niebios, przybywający pielgrzymi pogrążają się w refleksji nad położeniem, w jakim znalazł się obecnie islam. To moment zmierzenia się z najskrytszymi uczuciami, wstąpienie w serce cyklonu tysięcy targajacych nimi najróżniejszych emocji. Sanktuarium zdaje się być spowite mgłą, meczet – wypełniony cierpieniem. Tymczasem kopuła wznosi się wysoko, przemawia do naszych dusz, ustawia się obok pielgrzymów i błaga niebiosa przedstawiając im historię naszej tęsknoty. Czasami cały meczet Proroka pełen jest światła. Przeistacza się w księżywcową koronę a jego kopuła wydaje się składać niebu dzięki za błogosławieństwo. Dotykająca nieboskłonu czasz staje się w swym milczeniu i ciszy tłumaczem ludzkich krzywd; arystą, który wyśpiewuje ich radości. I w tej głębokiej ciszy, cichym płaczu, można usłuszeć tak wiele rzeczy, które normlnie pozostają niesłuszalne, że człowiek wznosi się ponad ograniczone tu i teraz, na zgoła inny poziom rzeczywistości.
Zielona kopuła i wszechogarniający, święty meczet idealnie wtapiają sie w spoczywające pod bezkresem błękitu otoczenie: mniejsze i większe wzgórza, rozległe pustynie i oazy. Harmonia ta jest tak niesamowita, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż gmach meczetu stworzony został w raju i dopiero potem zamanifestował się na ziemii. Wynik tej duchowo-materialnej mieszanki, którą zawiera w sobie Zielonea Kopuła (Qubba al-Hadra), zdajaca się być bardziej realną od nieba, otoczającej ją, tajmnieczej ziemii oraz linijek i stronic księgi natury, której przejawem jest ten święty teren, trwa jak miejsce, dla którego wszystkie powyższe zostały specjalnie dobrane a ziemia i niebiosa zespolone w jedno. Chwila, w której podechodzi się i odczuwa tutejszą aurę napełnia duszę, w której jest choć trochę podobieństwa do Pana tego miejsca, poczuciem jakby dołączyło się do grona zbawionych w niebie – oby nasze dusze całe były Jemu poświęcone!
Gdy pielgrzymi docierają do Miejsca Spotkania, ogrodu miłości, są niezwykle wstrząśnięci, czasem tak bardzo, że ich serca przestają bić pod naporem ogromu ekscytacji, który bije od czystych obliczy wyrażających sobą niewzruszony spokój ducha: w rzeczy samej ludzie przytłoczeni tym wrażeniem to nie jakaś mała grupka. Miejsce Spotkania służy ludziom napełnionym miłością za swego rodzaju platformę startową. Gdy wypełnione miłością serce raz już tu dotrze wkracza w magiczny punkt czasowy, tak jakby właśnie miało zacząć podróż przez bezkres oceany lub wzwyż ku niebiosom. Potem zaś nagle budzi się w nim świadomość formy tego cudownego i świętego miejsca: słyszy je jak wiersz, smakuje jak niebiański napój kawthar – każda sekunda obmywa je jak powódź rozkoszy. Czas spędzony w Miejscu Spotkania jest tak wspaniały, tak cudowny, tak otwarty na marzenia, że każda istota czuje się tu jakby żywcem wzięta została w wiek szczęśliwości, spoglądała w najczystsze oblicze Posłańca i czuła jego podniecone serce gotowe na przyjecie posłania. Gdy recytowane przez pełnych uniesienia, obmytych w ogromie napełniającej to miejsce łaski wiernych wersety koranu odbijają się echem od sklepienia świątyni, nad Miejscem Spotkania niemal słychać dźwięk otwieranych bram raju i potężny głos archanioła Gabriela. Pielgrzymi z łzami w oczach, topniejąc w objęciach bezgranicznej tęsknoty za niezmiennie rosnącymi w ich sercach ogrodami Rawda włączają się w tę niesamowitą harmonię i zaczynają kroczyć w kierunku Grobu. Wszytko czego doświadczają w tym sanktuarium dotyka ich tak głęboko jak to tylko możliwe. Słyszy się szepty dobiegające z wnętrza gmachu, z domów i ze wszytkich miejsc dookoła. Płacze i jęki pełnych miłości wiernych odbijają sie od szczęśliwych lecz niemych kolumn, Miejsce Spotkania trwa w cierpieniu lecz mimo to odpowiada przybyłym ciepłym uśmiechem. A dwa kroki dalej znajduje się Grób; nie jakaś tam mogiła lecz coś więcej – miejsce oczyszczenia dla świętych, które emanuje blaskiem błogosławieństwa w kierunku naszych serc jak oddany przewodnik. Jest to doświadczenie tak ciepłe i potężne, choć przecież tak intymne, że każda dotknięta nim dusza czuje się tak, jakby z miejsca osiągneła nieśmiertelność. Wierni, którzy, którzy osiągneli ten punkt jedności z aniołami, którzy patrzą na to z tej właśnie perspektywy odnoszą wrażenie, ze nie ma tam nic – ani ozywionego ani nieożywionego – oprócz samej tylko pełnej szcunku ciszy i wspólnego oczekiwania tłumów na boskie natchnienie. Gdy już raz tego doświadczą zostają pochłonięci i zamierają w wiecznym zasłuchaniu.
Ich radość osiąga szczyt, gdy wraz z dotarciem do Ogrodów Proroka (Rawda) ich oczy i serca oczarowane zostają przez niewypowiedzianą magię tego miejsca. Przechodzą przez cudowną bramę i wsłuchują się w napomnienia, które Pan uksztłtował swym Słowem i włożył w usta swego Posłańca. Padają pod naporem radości, że mogą należeć do grona Jego wyznawców.
Tak wielki entuzjazm i uniesienie jest efektem połączenia gorącej wiary, przekonania, żarliwości i głebokiego poznania. Ludziom z takim poznaniem Wioska Proroka, Meczet i Miejsce Spotkania – przystanek kochających Boga – mają tak wiele do opowiedzenia! Ze swym unikalnym usytuowaniem, wyrazistą ciszą, czcigodną formą i duchową głębią Rawda wyśpiewuje szczęście istnienia, wygrywa najwspanialsze melodie niebiańskiego chóru, wkłada w serca rozpaone do czerwoności węgle i napełnia wszystkich miłością pojednania. A potem wraca do swego pierwotnego uśpienia zostawiając człowieka stojącego w tym namiocie spotkania w pełnym cierpienia odosobnieniu. Ukrywa się znowu i wraca do stanu swej odwiecznej nieskazitelności zupełnie jakby nie uchyliła na moment woalu starożytnej tajemnicy i nie pozostawiła zaproszenia na przyszłość.
- Utworzono .