Błogosławione narodziny
Na narodziny Proroka Mahometa (niech będzie błogosławiony!), dumy ludzkości, można patrzeć jak na powtórne narodziny całej ludzkości. Do tego momentu bowiem nie można było oddzielić dobra od zła, dnia od nocy, kwiatu róży – od cierni. Zupełnie jakby świat był miejscem jakiejś transcendentnej żałoby a kosmos domeną absolutnego chaosu. Dzięki blaskowi jaki rzucił na wszystko, co istnieje, światłość stała się odróżnialna od ciemności, noc przemieniła się w dzień a wszechświat zaczął wreszcie przypomniać książkę, której każde jedno słowo, każde zdanie i rozdział jest jasny i zrozumiały. Wszystko, co istnieje przeżyło w pewien sposób odnowę i zyskało nową wartość.
Jego błogosławione przyjście na świat jest fenomenem na skalę kosmiczną i największym wydarzeniem w historii nieba i ziemii – tak jak i odrodzenie ludzkości, do którego stanowiło preludium. Aż do dnia w którym na nowo zaprowadził boski porządek, zinterpretował sens ukryty za woalem egzystencji i napisł nowy komentarz do wszechrzeczy „istnienie” nie reprezentowało sobą żadnego sensu, było pozbawione duszy i rozkawałkowane a wszystkie jego części były sobie całkowicie obce. Przedmioty nieożywione były niczym innym jak tylko ciągiem bezsensownych figur podczas gdy istoty żywe kręciły się niemiłosiernie miażdżone przez tryby „selekcji nautarlnej” i codzienne wpadały w nowe sieci śmierci. Każde jedno stworzenie było usidloną w mrocznej próżni sierotą i ofiarą okradaną nieustannie przez własny lament nad poczuciem opuszczenia. I całe to przekleństwo ciemności zostało w jednej chwili złamane przez światło, które z niego emanowało: diabelskie ataki zostały odparte a zepsucie utopione. Natura stworzenia wróciła do swego oryginalnego stanu, dewastacja zmieniła się w odbudowę. Wszechobecny marazm został strząśnięty a zastapił go niepowstrzymany ruch ku naprawie. Nasze ciche nawoływania i odejścia z tego świata przeistoczyły się w triumfalne parady. Każe urodziny stały się weselem a każda śmierć – nocą poślubną.
Od tego dnia jego blask zaczął pieścić nasze oczy a strach przed wiecznym unicestwieniem zniknął. Cudowna więź powtórnego zjednoczenia nadeszła z niebiańskich dziedzin ku naszym sercom, które tętrniły bólem oddzielenia. Dzięki życiu jakie tchnął w nasze dusze osiągneliśmy świadomość rzeczywistości i nawiązaliśmy łączność z naturą. Zrobiliśmy użytek ze złotnośnych złóż ukrytych w naszych wnętrzach i poczuliśmy wbudowany w nie wymiar nieskończoności. Bez niego nigdy nie bylibyśmy w stanie, tak jak czynimy to dzisiaj, odkryć ani naszej wewnętrznej głębii ani z radością dostrzec tej drogi, która wiedzie przez grób do szczęśliwego kresu w wieczności. To on jest tym, który wlewa w nasze serca miłość i entuzjazm, daje widzieć naszym oczom i przygotowuje nas do tej jedynej podróży, w którą wszyscy kiedyś wypłyniemy. A zanim wypłyniemy jest naszym kapitanem i drogowskazem na tym brzegu, na którym przyszło nam czekać, naszym pośrednikiem i przewodnikiem w drodze do celu, który mamy osiągnąć. Mamy wobec niego długi nie możemy pozostać w tej kwesti obojętni. Mimo to od setek lat nie tylko pozostajemy obojętni, ale i przekroczamy granice szacunku wobec niego i przesłania, które przynióśł.
W gruncie rzeczy próbowaliśmy sprowadzić naszą relację do odgrywania: przychodzącym do nas gościom oferujemy cukierki i wodę różaną, od czasu do czasu wspominamy go pieśniami i hymnami. A trzeba przecież powiedzieć, że inscenizacje te nigdy nie były proporcjonalne do jego wielkości: są one mizerne nawet w odniesieniu do jego sług. Czy naprawdę nie potrafimy spojrzeć na błogosławione narodziny w szerszej perspektywie? Przez wzgląd na jego cudowną misję – nieco bardziej szczerze i poważnie?
Różnorakie formy czczenia dnia jego narodzin nie nigdzie podane jako obowiązek wierzących muzułmanów i pustymi byłyby kłótnie, że jest inaczej. Nikt nie może samolubnie przekształcać świętej wiary islamu w karnawał ani też nikt nie ma władzy by tak czynić. Choć z drugiej strony niby dlaczego muzułmanie nie mieliby świętować jego urodzin, które są przecież zarazem ich urodzinami i momentem zbawiennym dla całej ludzkości?
Nie byłoby współczesnej cywilizacji bez cywilizacji islamu, a ta z kolei nie pojawiłaby się gdyby nie Prorok i jego przesłanie.
Gdyby nie otwarty na naukę i promujący myślenie islam, który pojawił się w wykwicie ciepłych, tolerancyjnych braw, gdyby nie muzułmańscy uczeni, którzy przekazali Europie kulturę starożytnej Grecji i Rzymu świat zachodni nadal trwałby w epoce średniowiecza. Nie ma cienia wątpliwości, że matematyka, fizyka, chemia, astronomia geometriai medycyna mają swe korzenie na wschodzie i są naturlanie ukształtowane przez islam. Zachodnia cywilizacja musiała czekać sześć stuleci po narodzinach Jezusa by stać się tym, czym jest dzisiaj. Czekała i czekała aż pojawił się islam, który wpłyną nią i pozwolił by przy świetle jego kaganka zbudowała swą przyszłość. Choć zachód nie uznał rdzenia myśli muzułmańskiej rdzeń ten w znaczym stopniu ukształtował współczesną Europejską myśl i podejście do świata.
Cokolwiek świat teraz ma, to dar, który od niego otrzymał
Wszyscy ludzie razem i każdy z nich z osobna są mu dłużnikami
Cała ludzkość tkwi w długach u tego sprawiedliwego
Panie! Daj nam zmartwychwstać z tym właśnie wyznaniem!
Mehmet Akif
- Utworzono .